czwartek, 31 grudnia 2009
noworocznie
środa, 30 grudnia 2009
...
niedziela, 13 grudnia 2009
w miastach z betonu nie ma prawdziwych burz
ballada o moich kwiatach
patrz na mnie pęczniej z dumy
kiedy głaszczę napiętą skórę niczym płatki róż
jestem żyzna jakbym od lat bogaciła się u ujścia rzek
teraz dzieje mi się siódmy cud
przedzierałeś się przez nasze rozkrzyczane pnącza
w dzień i w nocy
strzegę rozkosznych plonów łona
uprawiam je jak bratki na klombie głaszczę cicho szemrzę
kiedy rozchylają kielichy kiełkuję znowu
rosnę jestem pełna dojrzewam w pąk
niedziela, 22 listopada 2009
Przychodzą jak obcy bogowie
jeśli
Jeśli byliśmy to wiecznie chłodni.
niedziela, 15 listopada 2009
...
inaczej
piątek, 13 listopada 2009
splątane się nie rozpląta
I
po co pytać czemu rzeczy tracą ważność
dlaczego stają się lżejsze
maleją jak konik na biegunach
dziurawią się niczym buty
II
nie trzeba tęsknić za szmacianymi lalkami
wciąż pociągamy za sznurki
stawiając na baczność
byle nie siebie
III
cud jak w Kanie przydarza się stale
świat zmienia orbity
a wszystkie nasze oddzielne sprawy
nie dają nawet pewności
że byliśmy
czwartek, 1 października 2009
Kobiety poznaje się po dłoniach
żadna z nich nie miała takich dłoni
co sięgały głęboko i zostawały na długo
w pamięci
pachniały miętą brane w ogródku za domem
choć kiedy dłonie matki popękały od ziemi
i straciły świeżość
a zasuszone zioła przestały dobrze wróżyć
młode pędy przywracały mu młodość
rodząc
poniedziałek, 28 września 2009
mówiłaś że to potrzeba powietrza
zmusza cię do nagłych zmian
nieznane nęci
że potrzeba ci wyzwań by nie przekwitnąć jak rumianek
(który zrywam nim opadną kwiaty
choć nie leczy miejsc
z których cię wyrwałem)
teraz piszesz że tracisz wątek
zapominasz przyjaznych słów
nie znasz gestów
ani drogi powrotnej
do domu
sobota, 26 września 2009
kołysanka dla Samsona
piątek, 18 września 2009
...
kropki dopinają tak szczelnie
że nie ma szans wsunąć się pomiędzy
dotknąć sedna
jakby nigdy nie chodziło o miękkość
skóry
pod spodem
czwartek, 17 września 2009
środa, 16 września 2009
niedziela, 13 września 2009
kobiecie z chustką na głowie
mówiłeś że z jesienną panią ci do twarzy
ze śmiechem całowałeś mnie w ucho
gdy nie mieściłam się w ulubioną sukienkę
dziś
drżą mi dłonie
kiedy siadasz obok wolę otulać się kocem
wtedy możesz sobie wyobrażać
że znów nakarmię dzieci
potem będziesz mnie mógł podziwiać jak róg obfitości
poczujesz ciepło
pożegnaj mnie w porze słoneczników
ubraną w jesienne kwiaty
pamiętaj
lubiłam być kobietą
niedziela, 30 sierpnia 2009

F. Kahlo - pamiętnik
włosy oplotły mi szyję
nie potrafię krzyczeć
trzy łzy jak moje klęski
gdy tracę wszystko co upragnione
tylko patrzę
wydrę z siebie ból
kiedy obrazom podaruję życie
i śmierć
bo pragnę umrzeć i żyć
i być jego i z nim
jak auxocromo i cromoforo
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
mosty. nic na skróty
pozwala zamknąć obieg zająć palce przestać się martwić
że nadal nie rozróżniam prawej od lewej
drogi
chcąc ominąć to co niewygodne
choć dłonie miewam gorliwe i gorące
znów się nie modlę
sobota, 13 czerwca 2009
jak Atena
zaopatrzyłeś mnie w tarczę w czasach pokoju
a przecież nie można się ochronić przed sobą
mam kamienne oczy
ten sam grymas od lat
jakbym zastygła przerażona odkryciem własnego teraz
pachnę pamiętnym wczoraj
choć przedwcześnie zabliźnia się jutro
po tobie zostaną mi słowa jak gwoździe
wbite w drzewo
odrodzę się kiedy oręż oddam
piątek, 24 kwietnia 2009
kwietniowo ...
opadły jak ręce
i jak powieki ciężkie od deszczu
dziś jeszcze ścieżka do domu pachnie
płatkami dźwięczy krokami
jutro się oczy rozkwiecą od nowa
i czyjś uśmiech
na zbyt podobnej twarzy
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
kakofonia
W gałkach ocznych drgają jeszcze struny.
Gra muzyka, jak Titanic tonie.
Siedzisz jak Budda. Uśmiechnięty.
Obcy.
Są światy jak pękate dźwięki.
Ciężarne Paganinim, Bachem, Mozartem.
Są orkiestry dzikich os.
I endless rain gdzie nie spływają łzy.
W harmonii kurczy się życie.
niedziela, 12 kwietnia 2009
niech sobie już będzie maj
o miłości. trzeba tylko poczekać aż wylęgną
marcowe koty. jednak w tym roku spóźnione
były nawet kotki na wierzbach. marce są u nas
takie zimne. zamarzają nam słowa
na ustach .
mówił, że w maju się ociepli. wyjdą mi piegi
i uczulenie na słońce; że to lepiej,
bo woli mnie w cieniu. nawet cienie pod oczami
nie straszą wtedy tak bardzo
a pod spojrzeniem zawsze można coś ukryć.
środa, 8 kwietnia 2009
Adam
Jak pięknie byłoby zatoczyć krąg,
powrócić tam gdzie rzeka rwie brzegi,
wdziera się w serce jak trwoga.
Kiedy na świat przychodziły córki,
milczał. Ewa płakała.
Wiedziała, że liście figowe nie chronią
przed głodem oczu.
Adam wolał córki – były mądrzejsze
od matki. Nauczyły się zabijać owoce.
czwartek, 26 marca 2009
jakoś dotrwać do wiosny ...

dziką
a zapachnę jak u Diora
pragnij mnie
poszukuj w zaroślach
przyłóż do serca
nim się wyleczysz
z epilepsji
pannom zakwitną policzki
spuszczam głowę
nie mam uroku
niezapominajek
a wabię
znachorów i uczonych
skrycie cenią mnie chińscy medycy
nawet gdy obwisnę jak korale
na dojrzałej szyi
więc pośpiesz się
ułóż w bukiet
i podziwiaj
nim będę cała pod ochroną
środa, 25 marca 2009
gdyby nie wiersz ...
jak kiedyś w cierpkim winie
mówią
że oliwki już nie zielone
a gałązki są kruche jak kości
tygrys w delcie nadal wylewa
abel w proch się obrócił
kain zbiera plony
tylko ewa już nie rodzi
Secundo stosujesz symbole, które są wieloznaczne i mają po najmniej sto wyjaśnień.
Tercio- To jest zbyt skomplikowane nawet dla zebranych w 100 filologów polszczyzny, gdyż każdy z nich będzie miał inną odpowiedz odnośnie przekazu wiersza.
Po czwarte 1 na 10000000 zwykłych ludzi ten wiersz zrozumie.
Reasumując stworzyłaś coś bez początku i końca, tak że wybacz jednak nie przekonuje mnie ten wiersz w żaden sposób, gdyż cała matematyka jest prostsza od tego wierszopis u, jak i inne nauki.'
- ale dobrze jest'
"to nie ja byłam Ewą,
to nie ja skradłam drzewo"
wiersz wyraźnie nawiązuje do Biblii,
jednak co Autorka chciała przekazać,
do końca nie jestem pewna,
bo nasuwa mi się kilka wątków'
"usta w wodzie
jak kiedyś w cierpkim winie
....."
- bo to "macza" niezbyt..."maca" już sympatyczniejsze! :)))
dobry wiersz, dobry;
związałaś oboje i
starożytne zwierciadło obudziło pierwszą kobietę
która chce wiedzieć
i wyciąga dłoń'
to tylko niesprawdzona
historia pisana ręką Adama
z poduszczenia Lilith
i jak to w małżeństwie bywa
wszystkie chwyty dozwolone
byle tylko urwać się
do kochanki



tygrys w delcie mnie zastanawia
na pewno chodzi o deltę?'
Badając źródłosłów, okazuje się, że Eufrat jest dobry - zapewne częściowo wylewa za kołnierz."
poniedziałek, 9 marca 2009
ewa urodziła księżyc
trochę rumiany
zawsze pierwszy krzepił
przesądy
ewa trzymała go za piętę
kąpiąc w mleku
- nadopiekuńcza
nie pozwoliła mu nigdy sięgnąć
głębi
nie był słońcem
-w spadku dostał buty ojca
wtorek, 10 lutego 2009
szumem skrzydeł, krzykiem mew krakaniem
mniej rozmawia z Bogiem
więcej z wiatrem
tylko on jej odpowiada jakby kochał
szumem skrzydeł krzykiem mew krakaniem
mówią o niej
że się w sobie zaplątała
że przestała pytać jakby znała
odpowiedzi na mew krzyki wron krakanie
kiedyś w miejscu gdzie ją często widywano
nie zakraczą wrony
mew zabraknie
poszum skrzydeł tylko będzie słychać
z rana
ktoś zapyta
choć nie padnie głośno zdanie
czy to skrzydła jej anioła czy szatana
No dobrze. Napisałam wiersz i ani mru mru ...
No więc był sobie kiedyś konkurs na wiersz z kzykami mew, szumami skrzydeł, i krakaniem. A co tam. Można czasem napisać nawet na zadany temat. Właściwie jest to wbrew mojej naturze, takie pisanie pod coś. Ale robię czasem wyjatki i ... wklejam na bloga zamiast na konkurs :)))
Ktoś nazwał to ekscentryzmem ale to zdecydowanie za szumne słowo na takie małe nieszkodliwe dziwactwo.
A poważniej. Przeczytałam tyle wierszy z tą frazą, że nie miałam już odwagi wkleić kolejnego gniota na zadany temat. Trzeba mieć litość dla jury, czyż nie?
A czytelnik bloga zwykle jest o wiele mniej wybredny, nie czyta 100 wiersza o tym samym (mam nadzieję) zatem moje próby wielkopoetyckie znalazły chyba najwłaściwszy finał. ;))
poniedziałek, 9 lutego 2009
skafander i motyl
Życie otrzymuje się bez podziękowania, zażywa się go
nie wiedząc jak, daje się innym bez świadomości
o tym i traci się nie spostrzegając kiedy.
Wolter
nie prosił nigdy o życie
był zwyczajny jak powszedni chleb
nawet w uniesieniu nie odrywał się
od ziemi
zwykle ciążył mu wczorajszy sen
krótki oddech
drżenie rąk i nagły lęk
w upalny dzień
huragany tylko w głowie – wokół cisza
potem przebudzenie zbyt nachalne
pod skafandrem ołowianym jakaś myśl
o śmierć prosił
natarczywym wzrokiem
stał się lekki – miał powieki jak motyle