sobota, 27 sierpnia 2011

niech się dzieje

Markowi




kiedy jest wola
aż do zesztywnienia kostek
palców zagryzanych z zapałem głodnego

chleba naszego
powszedniego
brak

jak snów
z obawy przed nowymi nadziejami

patrzę w oczy
taka intensywność zawęża horyzonty
niebezpieczna staje się
bliskość
i dal



niedziela, 14 sierpnia 2011

tea in sahara



w takie posuchy
każda kropla ginie w nas jakby wsiąkała w piasek
zostaje pragnienie

póki jest
wiemy do czego słuzą dłonie
potem trudniej jest
bawić się rozmową

marząc o następnej filizance bez cukru
potrafimy się obejść
biała śmierć szkodzi jak sentymenty
na bok
odkładamy starannie

pijemy do dna





tea in sahara


piątek, 5 sierpnia 2011

O zmierzchu trzeba wierzyć najmocniej


kiedy mówię że nie wierzę już w miłość

nie marszcz brwi

wyglądasz tak bezradnie


goniąc wiatr

w koronach

jak we włosach

szukasz dźwięków


życie po zachodzie budzi się ciszej

i chłodniej


jeśli zwątpię

włóż mi usta ciepłe słowa