wtorek, 10 lutego 2009

szumem skrzydeł, krzykiem mew krakaniem


mniej rozmawia z Bogiem
więcej z wiatrem
tylko on jej odpowiada jakby kochał
szumem skrzydeł krzykiem mew krakaniem

mówią o niej
że się w sobie zaplątała
że przestała pytać jakby znała
odpowiedzi na mew krzyki wron krakanie


kiedyś w miejscu gdzie ją często widywano
nie zakraczą wrony
mew zabraknie
poszum skrzydeł tylko będzie słychać
z rana
ktoś zapyta
choć nie padnie głośno zdanie
czy to skrzydła jej anioła czy szatana


No dobrze. Napisałam wiersz i ani mru mru ... 
No więc był sobie kiedyś konkurs na wiersz z kzykami mew, szumami skrzydeł, i krakaniem. A co tam. Można czasem napisać  nawet na zadany temat.  Właściwie jest to wbrew mojej naturze, takie pisanie pod coś. Ale robię czasem wyjatki i ... wklejam na bloga zamiast na konkurs :))) 
Ktoś nazwał to ekscentryzmem ale to zdecydowanie za szumne słowo na takie małe nieszkodliwe dziwactwo. 
A poważniej. Przeczytałam tyle wierszy z tą frazą, że nie miałam już odwagi wkleić kolejnego gniota na zadany temat. Trzeba mieć litość dla jury, czyż nie? 
A czytelnik bloga zwykle jest o wiele mniej wybredny, nie czyta 100 wiersza o tym samym (mam nadzieję) zatem moje próby wielkopoetyckie znalazły chyba najwłaściwszy finał. ;))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz