i po nas
środa, 21 grudnia 2011
call me less yours less mine
i po nas
wtorek, 20 grudnia 2011
*** (nieznajomemu)
pęcznieje w mojej głowie
ubiera się w kształty nieznane
stroi we mnie tysiące strun
ciekawskich
a dziś jeszcze za lekkich na żal
kiedy ktoś umiera
budzi się we mnie
człowiek
mknie przeze mnie cieniem nieznanym
dziwnie odległy ból
prawie nie mój
niedziela, 11 grudnia 2011
małymi krzykami ku zimie
sypią się słowa
jak szpilki
kryształki
lukrują rzęsy
i skronie
zamarzasz i wrzesz
od samego patrzenia
szronią się
oczy
pytajniki wiszą
jak sople
krzyk kurczy się w uszach
środa, 7 grudnia 2011
figa z makiem
pobawmy się
w kobietę i mężczyznę
ty mnie ja tobie
posadźmy figowce
i gaje oliwne
przebrniemy gładko
przez
słowa
przykryją wstyd
świeże figi
na deser
http://www.youtube.com/watch?v=xI1D5EAfkUc
niedziela, 4 grudnia 2011
z nadmiaru snów rodzą się boginie
jest jak matka
przygarnia wędrowców mości im
wygodne łoże
całuje troskliwie na dobranoc
choć nie dzieli niczyich pragnień
mnoży
współistnieje dzięki snom
rumieni się
niedojrzały owoc cierpko smakuje
nad ranem
jeśli już musisz ...
wtorek, 18 października 2011
środa, 12 października 2011
icy cold
wtorek, 11 października 2011
***
poniedziałek, 10 października 2011
***
najpierw trzeba przestać
wierzyć
się nie znamy
niedziela, 2 października 2011
***
zamknij oczy
rozpuść myśli
jak motyle
rozhasane wśród półsennych zjaw
szukaj win
pisząc palcem po skórze
zakreśl epicentra wstrząsów
i wycisz
sobota, 27 sierpnia 2011
niech się dzieje
Markowi
kiedy jest wola
aż do zesztywnienia kostek
palców zagryzanych z zapałem głodnego
chleba naszego
powszedniego
brak
jak snów
z obawy przed nowymi nadziejami
patrzę w oczy
taka intensywność zawęża horyzonty
niebezpieczna staje się
bliskość
i dal
niedziela, 14 sierpnia 2011
tea in sahara
w takie posuchy
każda kropla ginie w nas jakby wsiąkała w piasek
zostaje pragnienie
póki jest
wiemy do czego słuzą dłonie
potem trudniej jest
bawić się rozmową
marząc o następnej filizance bez cukru
potrafimy się obejść
biała śmierć szkodzi jak sentymenty
na bok
odkładamy starannie
pijemy do dna
piątek, 5 sierpnia 2011
O zmierzchu trzeba wierzyć najmocniej
kiedy mówię że nie wierzę już w miłość
nie marszcz brwi
wyglądasz tak bezradnie
goniąc wiatr
w koronach
jak we włosach
szukasz dźwięków
życie po zachodzie budzi się ciszej
i chłodniej
jeśli zwątpię
włóż mi usta ciepłe słowa
wtorek, 26 lipca 2011
Drzewostan
dokąd siadaliśmy pod drzewami były potężne
konary wiły się w głowie
i w górze
sięgałam dalej niż oczy
nie wierzyłam że dziś jest krótsze niż wczoraj
póki się nie znamy
jestem nieswoja
więc nie oswajaj mi dłoni
nie ucz składać w powietrzu ust
do ust przykładam liść
i gram
zielono jest tylko drzewom
pytam czemu nie płaczą jesienią
kiedy mokną mi włosy
z żalu za wiosną wplatam się w babie lato
i skraplam
choć to nieistotne
z perspektywy absolutu*
niedziela, 24 lipca 2011
nie opłakuje się martwych ptaków
dlatego dziś pomilczę dłużej niż zwykle
tylko głowę uniosę
wysoko
nie sypałeś mi kwiatów by trafić
tam gdzie pachnieć mi przyszło późnym latem
kiedy zgubię się słowach
bądź mi echem
potem wracaj
nie wracaj
zamieraj
poniedziałek, 11 lipca 2011
Pieśń dla tej co zrywa wczesne jabłka
dojrzewam w deszczu
jak dzikie jabłka
rumiana choć cierpka
znów narzekasz na nieurodziwe lato
co mam począć że tak rzadko
się spełniam
w pełni widzę jaśniej
przepowiednie
siedem chudych kłosów mam w dłoni
ty strzał coraz mniej w kołczanie
nie powstanie z nas nowy naród
kiedyś wrócisz
pewnie mury obronne zastaniesz
wtorek, 21 czerwca 2011
Justyna od kotów
ma za sobą czterdzieści lat
na pustyni
chłonęła głównie fatamorgany
nie było tłustych lat
prowizorka wciągała
jak nałóg
gdyby chociaż była wybrana
zniosłaby wszystko
bez szemrania
dziś uważa się za błogosławioną
między niewiastami które jeszcze nie wiedzą
ile lat może zabrać przebudzenie
niedziela, 19 czerwca 2011
*** (niewdzięczny wiersz)
między wami
a nami
wierzymy tylko w to
co odbija dźwięk
brzdęk brzdęk
i pac
leci pajac
na dno
przeoczył
niedziela, 17 kwietnia 2011
dziś nic już nie jest tak dobre jak w raju
gdzie od razu wszystko było takie dorosłe
i doskonałe
od kiedy rośnie samo stale się wygina
wypacza od nadmiaru chęci lub ich braku
od porywów i zastojów
deszczu błogosławieństw i obelg
jak się zdarzy
od kiedy zabrakło raju
cuda dzieją się częściej
i rzadziej
byle stale
niedziela, 6 marca 2011
nie patrz na mnie jakbyś jadł osty
czwartek, 3 marca 2011
autoreply
mówiłeś
śnięta jak ryba
wszystkiego można się nauczyć
sobota, 29 stycznia 2011
zorze. miniatura poranna
może chodzi o to czego nie da się przewidzieć
przed wschodem
choć wiemy że ta biel
za chwilę roziskrzy oczy
a może o to że nienawidząc można kochać
i mieścić się
między skrzypieniem butów o świcie
a następnym roztopem
wtorek, 25 stycznia 2011
niedziela, 23 stycznia 2011
bumerangi
wybieramy drogę pod górę
tę samą co wczoraj
wśród tysiąca śladów zacieramy własne
wspomnienia pierwszych kroków
stawiamy nowe tezy o końcu świata
nie krzycz mi do ucha
że życie jest piękne
nie rozumiem
czyjś oddech za nami świszcze jak szatan
przywodzi na myśl twarze wszystkich kochanek
strąconych jak kapelusz
z twojej głowy
choć nie martwisz się o słowa
z wiatrem czy pod wiatr
wracają
piątek, 21 stycznia 2011
...
na początku była wiara
w wieczne wiosny i lata beztroskie
bez pomocy słów
wszystko można było stworzyć
jednym spojrzeniem ruchem
powietrza
drżały od kołysania bioder
potem światło stało się przenikliwe
zaczęło odsłaniać krawędzie
szorstkie powierzchnie przestały wydawać się
praktyczne
kiedy zimą nabiera się wody
rozsadza
słowa jak dynamit
w końcu nikt nie pamiętał o mostach
niedziela, 16 stycznia 2011
wiecznie dobra noc
a wiatr zrywa tajemnice
odsłania korzenie jak wczorajszy śnieg
gdy ukryjemy brzydotę
będzie pięknie
wystarczy że sypnie w oczy
zarumienione policzki i chłód łatwo wytłumaczyć
mrozem
i porą roku w której nie rośnie nic prócz zasp
i murów
między nami
nic nie było
co tłumaczy nagły brak wiary w rychłe wiosny
sobota, 15 stycznia 2011
idź. zaparz kawę
mamy przed sobą długie milczenie
trzeba czymś zająć dłonie żeby nie bębnić palcami o blat
lubię gdy gra muzyka
i mąci ciszę co rozdziera smutek
na dwoje
jestem w żałobie
za każdym słowem rzuconym
byle gdzie
spadają jak nagły deszcz
rzęsy nie chronią przed wilgocią
to przez tę kawę
wciąż się skraplam
niedziela, 9 stycznia 2011
ciii
nie tupmy i nie trącajmy znaczeń
wszystko może być powiedziane bezdźwięcznie
śmiejmy się z siebie aż zabraknie ust
bezczelnie patrzymy sobie w oczy
wydzierając tajemnice
czytamy z dłoni długość życia
oddzielnego
kiedyś wykrzyczę wszystko co teraz zmienia się w wodę
i nie pozwala wierzyć w cuda
niestabilnie
mój dom ma wiele pięter
winda nie wiezie do nieba
i cóż że mam żelazny krok
jak żołnierz
gdy papierowe schody
dają wrażenie złudnej miękkości
czemu się dziwisz
że kurczowo trzymam się życia
i nie zginają mi się kolana
latanie wciąż wytraca z równowagi