dokąd siadaliśmy pod drzewami były potężne
konary wiły się w głowie
i w górze
sięgałam dalej niż oczy
nie wierzyłam że dziś jest krótsze niż wczoraj
póki się nie znamy
jestem nieswoja
więc nie oswajaj mi dłoni
nie ucz składać w powietrzu ust
do ust przykładam liść
i gram
zielono jest tylko drzewom
pytam czemu nie płaczą jesienią
kiedy mokną mi włosy
z żalu za wiosną wplatam się w babie lato
i skraplam
choć to nieistotne
z perspektywy absolutu*