***
pociągaj mnie
w góry
wyruszymy o świcie
zanim brzask dnia zdąży nas znużyć
w upalny dzień
odpocznij w cieniu moich rzęs
nabierz ochoty na noce przechadzki
między znanymi wzgórzami
dopieść doliny
pewną dłonią
nim zaleją nasz jesienne deszcze
nauczymy się nie ulegać sztormom
rozdygotanie
jesteśmy rozedrgani
jak liście osiki
kiedy dmiesz zapamiętale
nie trzymam kursu
nie umiem spadać
bezboleśnie
***
naucz mnie
nie patrzeć w niebo
i nie widzieć
więcej niż chciałbyś dać
weź za rękę
nie ciągnij
w dół
***
tam za wybojami
drogi rozchodzą się
bez wytchnienia
z nami zostaje tylko smutek
zazdroszczę górom
że tak stoją
nieruchomi świadkowie życia
nie to co wulkany
kiedy wrą trwoga miesza się z zachwytem
czerpiąc garściami
można się upić
widokiem nagich skał
nad przepaścią